środa, 28 grudnia 2016

Niezapominajka


Już dawno przestałam żyć

Została tylko otępiała skorupa
której wciąż się dziwię
że się jeszcze rusza

Bo po co żyć
jeśli jedyny powód
mojego istnienia
został mi zabrany

Nie mogę patrzyć
na te wszystkie rzeczy
tak malutkie
jak ziarenka grochu
Co jeszcze kilka dni temu
wydawało mi się
niemożliwe

W końcu dlaczego
miałabym mieć
powód
do smutku

O Boże błagam
wychyl się zza światła
I obudź mnie z tego snu
Koszmaru otwartych oczu

Wybaw mnie

Obudź z koszmaru
bezradności i winy

Z bólu rozwarstwiającego duszę
która już dawno zaczęła śmierdzieć

Wybaw mnie

Codziennie na osobności
Składam niezapominajkę
na mogile usypanej głęboko
tam gdzie tylko ja mogę zajrzeć
I ronię łzę,
której nikomu nie pokazuję

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Motyl

Och jak bardzo bym chciała
unieść się
oderwać od ziemi
i rozchylić swoje wielobarwne skrzydła

Ale nie mogę
Nie jestem w stanie

Jeszcze tylko cztery
Wtedy będę szczęśliwa

Jeszcze wszyscy zobaczycie
jaka będę piękna

Dopóki nie dopełni się samodestrukcja
brnę twardo w tę otchłań
którą jestem sama
I powoli
niezauważalnie
Wtapiam się tam
Skąd nie ma ucieczki

Czemu motylowi dane jest
żyć tak krótko?

Tak, że nie jest w stanie
sam zauważyć swojego piękna?

poniedziałek, 28 listopada 2016

Wrażliwiec

Naśladując innych naciągam
swoje człowieczeństwo
Do granic możliwości

Ale to wciąż za mało

W końcu inne
równa się złe

I ono niezauważalnie we mnie pęka

Zacierają się granice
Już nie wiem czym jest to „ja”
które podobno siedzi gdzieś
głęboko

Czy można wciąż
nazwać to życiem?

W końcu w środku
już nie ma „mnie”
bo już dawno zostałam wyżarta
Przez nich

I nie mogę się ich nawet spytać
czy smakowałam

Ale nie wiem czy tego żałuję

Bo czy pustka może czegoś żałować?

niedziela, 20 listopada 2016

50 FAKTÓW O MNIE

50 faktów o mnie!
Zaczynajmy~



1. Moje pierwsze dłuższe opowiadanie napisałam w czwartej klasie podstawówki. Było do bani haha

2. Bardzo lubię pomidory, ale  jem je tylko bez skorki

3. Mam zerową orientację w terenie.

4. Jestem raczej nieśmiałą osobą.

5. Lubię jak wszystko jest posegregowane.

6. I tutaj pojawi się pewna sprzeczność informacji, bo jestem straaaaaszną bałaganiarą!

7. Nie lubię zmian, nowych i nieznanych rzeczy.

8. Nie lubię jeść fast-foodów we wszelkich barach czy "restauracjach". Sam zapach mnie odstrasza i przyprawia o mdłości.

9. Jestem prawdziwym mięsożercą! Mogłabym jeść mięcho na śniadanie, obiad i kolację.

10. Jadłam dżem z cukinii. Był całkiem niezły.

11.  Słucham poezji śpiewanej.

12. Nie umiem działać pod presją. (Wszystko wtedy knocę!)

13. Aby wytrwać w jakimś postanowieniu i się nie poddać potrzebuję kogoś, kto będzie głaskał mnie po główce i mówił: "Świetnie ci idzie!" i "Tak dalej!" albo "Jesteś świetna!".

14. Nie lubię swojego imienia.

15. Nie przepadam za pracami w ogródku. Dla niektórych to świetna okazja na odpoczynek, ale dla mnie to istna katorga!

16. Lubię się otaczać ładnymi rzeczami, dlatego zawsze moje zeszyty, teczki, tapety na telefon są zazwyczaj ozdobione pięknem przyrody.

17. Kiedy targają mną emocje, których nie umiem dobrze wyrazić lub czasami, gdy się zapomnę potrafię palnąć niepasującą do sytuacji/towarzystwa metaforą.

18. Czasami, w sumie to co jakiś czas, zbiera mi się na filozofowanie i zastanawianie się nad własną egzystencją, istnieniem zła, dobra...  W tym czasie moja głowa jest tak przeładowana złymi myślami, że mam wrażenie, że zrobi wielkie bum i odleci gdzieś daleko.

19. Mam dwóch braci.

20. Mam bardzo słabą pamięć słuchową. Często zdarza mi się zapominać moją poprzednią myśl. (Co też zdarzyło się teraz, bo miałam już w głowie kilka pomysłów na moje fakty)

21. Jestem wzrokowcem; pamięci słuchowej kompletnie brak (patrz fakt wyżej).

22. Bardzo cenię sobie estetyczny i ładny wygląd - ale nie aparycję, raczej wygląd rzeczy, nie ludzi.

23. O wiele łatwiej jest mi wyrazić swoje myśli w sposób pisany - stąd też pomysł na pisanie bloga oraz pisanie opowiadań i felietonów - niż mówiąc.

24. Kiedyś - bardzo dawno temu - bardzo dobrze rysowałam i - mimo że byłam wtedy w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym - umiałam bardzo dobrze rysować. Szczególnie lubiłam odwzorowywać (co łączy się z moją pamięcią wzrokową), ale wraz z wiekiem zaczęłam zauważać różnice i niewielkie niedociągnięcia w moich szkicach. To, że nie mogłam perfekcyjnie odwzorować czegoś strasznie mnie frustrowało.

25. I przez to obecnie nie maluję.

26. Potrafię przez bardzo długi czas oszczędzać czy odkładać pieniądze "na gorsze czasy", ale gdy już zacznę wydawać, to idę po całości.

27. Jako dziecko bardzo dobrze śpiewałam.

28. Niestety tylko jako dziecko... Mój teraźniejszy śpiew zostawmy może bez komentarza...

29. Bardzo lubię kwiatowe wzory (Kwiatki wszędzie!)

30. Często bujam wysoko w obłokach i na prawdę nie ogarniam co się wokół mnie dzieje.

31. Nie jestem ani humanistą, ani ścisłowcem, chociaż radzę sobie na obu płaszczyznach.

32. Jestem alergikiem.

33. Moja skóra jest bardzo wrażliwa na słońce - muszę używać SPF 50 w lecie, a gdy stwierdzę "E tam, słoneczko jest dzisiaj za chmurami, to nie muszę się dzisiaj smarować filtrem", niestety moja skóra boleśnie mi przypomina, że nie jest to prawdą.

34. Mam naturalnie kręcone włosy.

35. Uwielbiam czytać książki! To daje mi taki odlot do całkiem innego świata.

36. A jak przy książkach jesteśmy: moim ulubionym autorem jest Eric-Emmanuel Schmitt, a jego ulubioną książką jest dla mnie "Kiedy byłem dziełem sztuki". Ta książka naprawdę mi pomogła w kwestii akceptacji siebie, jak i również światopoglądowej i stylistycznej.

37. Jestem strasznym śpiochem i zawsze mega trudno jest mnie ściągnąć rano z łóżka.

38. Borykam się z problemem trądziku od 10 lub 11 roku życia.

39. Kocham słuchać muzyki klasycznej i soundtracków z filmów.

40. Oglądam anime i czytam mangę od ok 10-11 roku życia.

41. Moim pierwszym anime był Bleach i wciąż mam sentyment do tej serii, mimo, że doskonale znam jej mankamenty.

42. Grałam w OSU (to gra rytmiczna, klikasz w kółka do rytmu muzyki), szło mi nawet nieźle, ale musiałam przestać, bo stawy zaczęły mi dawać się we znaki.

43. Interesuję się psychologią i ludzką naturą.

44. Niezwykle łatwo popadam w skrajności.

45. Jestem za przywróceniem kary śmierci.

46. Muzyka ma na mnie naprawdę ogromny wpływ. Udziela mi się jej nastrój, pomaga mi skupić myśli i się odprężyć.

47. Dlatego nie wiem jak mogłabym żyć bez muzyki!

48. To właśnie tutaj po raz pierwszy pokazałam wiersz, który napisałam sama dla siebie, nie na potrzeby konkursu.

49. Od momentu zaczęcia pisania opowiadań chciałam podesłać którąś z moich prac na konkurs literacki. Niestety jeszcze żadne nie okazało się na tyle dobre, abym je zgłosiła.

50. Moim ulubionym bardem jest Jacek Kaczmarski. 




To już wszystkie pięćdziesiąt faktów o mojej osobie.

Do następnego postu ^^ 


sobota, 12 listopada 2016

Krzyczę

Otwieram oczy
I krzyczę
Swoją ciszą

Ale przecież nikt
nie słyszy

Krzyczę swoją ciszą
Swoim głosem
Swoim ciałem
Swoją duszą

Krzyczę

Ale przecież nikt
nie słyszy

I ta cisza odbija się echem
W pustce
Która kiedyś miała czelność
mienić się konkretem

Która już dawno
utraciła swój pierwotny kształt

Krzyczę

Zastanawiając się
czy mój głos jest
dostatecznie cichy
By nie musieć się
przed nikim spowiadać

niedziela, 30 października 2016

Jak dbać o cerę trądzikową? Moje ABC dbania o skórę problematyczną

Hej wszystkim!
Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moimi sposobami na trądzik, które wypracowałam do tej pory. Nie przedłużając: Zaczynajmy!


DIETA 

Według mnie to jedna z najważniejszych rzeczy, w końcu jesteśmy tym, co jemy. Dlatego należy wykluczyć wszystkie produkty wysoko przetworzone, z wysoką zawartością cukru i tłuszczu. Ostre przyprawy również nie są Waszymi sprzymierzeńcami, bo mogą podrażniać waszą skórę od wewnątrz i powodować rozognienie problemu. Warto za to pić zioła, które mają właściwości oczyszczające np: szałwia, pokrzywa, skrzyp oraz dużo, dużo wody. 


AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA

To również działa! To właśnie dzięki wysiłkowi fizycznemu nasz organizm pozbywa się toksyn. ALE: 

1) nigdy nie uprawiajcie sportu w makijażu - podczas wysiłku krążenie staje się lepsze,  temperatura naszego ciała wzrasta i pory się otwierają. I teraz wyobraźcie sobie co ląduje w waszych porach. No właśnie

2) warto po jakimkolwiek wysiłku od razu przemyć twarz wodą czy chociaż przetrzeć chusteczkami nawilżanymi czy antybakteryjnymi.


OCZYSZCZANIE

W poprzednich radach działaliśmy od wewnątrz, teraz pora na działanie zewnętrzne. Oczywiście jednym z kluczowych działań jest oczyszczanie naszej skóry. Produkt, którego używacie powinien być dopasowany do potrzeb i skłonności waszej skóry. Na przykład, jeśli Wasza skóra jest delikatna radziłabym wybrać pianki oczyszczające - np. te z firmy Iwostin, które świetnie oczyszczają - zamiast żeli, które świetnie oczyszczają i jednocześnie nie podrażniają skóry, ponieważ są bardzo lekkie. 


ZŁUSZCZANIE

Kolejną czynnością, jaką należy wprowadzić do Naszej rutyny jest złuszczanie skóry. Warto robić to regularnie - dzięki temu możecie sobie oszczędzić stresu związanego z pojawieniem się kolejnego nieprzyjaciela. Często to właśnie martwy, niezłuszczony naskórek zatyka pory, powodując stan zapalny w tym miejscu. Warto o tym pamiętać, przy codziennej pielęgnacji. 
Dla większości zwykłe tradycyjne peelingi będą dobre, ale jeśli podrażniają one Twoją skórę, polecam wypróbowanie peelingu enzymatycznego. Taki rodzaj peelingu jest bardzo delikatny, dlatego stosuje się go nawet kilka razy w tygodniu (oczywiście ilość jest zależna od składników, czyli producenta. Zawsze czytajcie etykiety kosmetyków!) i nie podrażnia skóry. Taki peeling po prostu nakłada się na skórę, odczekuje się kilka minut i zmywa wodą - 
brak pocierania ani szorowania skóry = brak podrażnień.

Ja używam peelingu enzymatycznego z firmy Ziaja. Jest bardzo delikatny, co jest dla mnie - posiadaczki cery wrażliwej - dużym plusem. Do tego rozjaśnia nieco blizny i przebarwienia potrądzikowe.   


ZAMYKANIE PORÓW PO OCZYSZCZENIU SKÓRY 

Tutaj zasada jest prosta: ciepła woda otwiera pory, zimna - zamyka. Dlatego po każdym myciu twarzy dobrze jest przepłukać ją zimną wodą. To spowoduje zamknięcie się porów. Przez taki zabieg trudniejsze będzie dostanie się zanieczyszczeń do waszej skóry i powstanie zaskórników i niedoskonałości.


PRZYWRACANIE PRAWIDŁOWEGO pH

Kiedy już nasza skóra jest oczyszczona, wypadałoby stworzyć jakąś barierę dla bakterii, tak, aby utrudnić im namnażanie się na naszej skórze. Naturalną "tarczą" naszej skóry jest kwaśne pH, ale poprzez kontakt z wodą odczyn jest zneutralizowany. Stwarza to idealne warunki do rozwoju bakterii, czyli trądziku. Dlatego tak ważne jest przywracanie kwaśnego pH skóry. 
Aktualnie używam toniku naturalnego, który sama zrobiłam. Ma on tylko dwa składniki: woda i sok z cytryny. Kiedyś również stosowałam napar z rumianka i/lub szałwii. Również mi się bardzo fajnie sprawdził.  


NAWILŻANIE

Kiedyś-tam zastanawiałam się dlaczego tak właściwie nasza skóra się przetłuszcza. Szukałam na wielu portalach i forach, ale nie mogłam nic znaleźć, aż trafiłam na kilka blogów, prowadzonych przez osoby, które same mają problem z trądzikiem. Wtedy przeczytałam tam, że przetłuszczanie to nieudolna próba nawilżenia naszej skóry. Dlatego praktycznie po każdym kontakcie Waszej skóry z wodą należy ją nawilżyć, a przetłuszczanie i świecenie się skóry na pewno się zmniejszy. Dobrym sposobem jest używanie kremu nawilżająco-matującego (ja używam z firmy Nivea - matujący krem na dzień, matuje na naprawdę długo - polecam ;) ), który nie tworzy lepkiej warstwy na twarzy, tylko pozostawia ją matową.


STARAJ SIĘ NIE DOTYKAĆ TWARZY ZBYT CZĘSTO

Bardzo rzadko się spotykałam z tą radą na różnych forach dotyczących dbania o skórę z trądzikiem, ale to naprawdę bardzo ważne. W ciągu dnia nasze dłonie dotykają dziesiątek rzeczy, na których znajduje się wiele bakterii. I jeśli dotkniemy naszej twarzy, te bakterie przeniosą się tam. Fuj. Ten punkt jest bardzo ważny.   


NIE WYCISKAJ

Nigdy. Przenigdy.

Kiedy próbujemy pozbyć się zawartości pryszcza nieświadomie przerywamy kanał, w którym znajduje się treść. Powoduje to rozproszenie się zawartości pod skórą i pojawienia się większej ilości niedoskonałości. 

To błędne koło. Nie róbcie tak. Nigdy.

Poza tym mogą zostać po takiej rozdrapanej i pozornie wyciśniętej niedoskonałości blizny. Wiele blizn. Nie polecam.


ZMIENIAJ CZĘSTO POŚCIEL 

Być może nie zwracasz na to uwagi albo to dla Ciebie absolutna rutyna, ale jeśli masz trądzik, powinnaś/eś zmieniać pościel min. co 1-2 tygodnie. Generalnie im częściej to robisz, tym lepiej. Dlaczego? Na poszewkach, z którymi ma kontakt chora na trądzik skóra pozostają bakterie, które rzeczony trądzik wywołują oraz martwy naskórek, który jest pożywką dla bakterii. 

Pamiętaj:
zanieczyszczona pościel = zanieczyszczona skóra


DROŻDŻE

To bardzo dobre źródło witamin, odpowiedzialnych za kondycję skóry m.in. witamin z grupy B, witaminy H oraz kwasu foliowego. 

Bardzo popularne są maseczki drożdżowe, które odżywiają skórę oraz dostarczają jej potrzebnych witamin. Oto mój przepis: 1/4 kostki drożdży rozrabiamy z ok. 1 łyżką ciepłego mleka. Powstałą masę nakładamy na twarz i czekamy aż zastygnie. Następnie zmywamy ciepłą wodą. Taka maseczka jest bombą witaminową dla twojej skóry: łagodzi podrażnienia i niedoskonałości oraz wygładza i odżywia.    

Innym sposobem na drożdże jest napój drożdżowy. Wtedy również ok 1/4 kostki drożdży zalewamy mlekiem - ale tym razem możemy nalać nawet całą szklankę, bo nie zależy nam na konsystencji roztworu - i mieszamy do rozpuszczenia. Niektórym osobom może przeszkadzać charakterystyczny smak drożdży, dlatego można dodać miodu - dla amatorów słodyczy lub kostki rosołowej - dla tych, którzy wolą bardziej słone jedzenie. 


MASECZKI "BOMBY WITAMINOWE"

Składniki takich maseczek zawierają dużą ilość składników mineralnych, witamin i kwasów, od których zależna jest kondycja naszej cery, takich jak: witaminy z grupy B, witaminy A, E, H,  kwasy: np foliowy. Warto poszukać kilku przepisów w internecie i regularnie je stosować. Na pewno zobaczycie efekty po regularnym stosowaniu.  

Oto jeden z moich faworytów:

1/4 szklanka truskawek 
2 łyżeczki soku z cytryny 
1 łyżeczka jogurtu
1 łyżeczka miodu

Wszystkie składniki blendujemy i zanurzamy w nich bawełnianą chustkę z wyciętymi otworami na oczy i usta. Czekamy ok. 10-20 min i ściągamy.


MASECZKA ASPIRYNOWA 

Taka maseczka ma działanie silnie odkażające i ściągające. Dzięki aspirynie następuje redukcja zmian trądzikowych, a jogurt i miód nawilżają i koją skórę. Idealne połączenie do walki z trądzikiem!

3 tabletki aspiryny 
1 łyżka jogurtu naturalnego
1 łyżeczka miodu

Aspirynę zgniatamy łyżeczką na proszek i mieszamy z pozostałymi składnikami. Powstała papkę nakładamy na twarz na kilka minut, następnie zmywamy ciepłą wodą. 


OKŁADY KOJĄCE Z ZIÓŁ

Nie tylko picie ziół przynosi świetne rezultaty w walce z trądzikiem. Dobrym pomysłem jest również robienie z nich okładów. 

Wystarczy zaparzyć mocny napar z szałwii, pokrzywy, skrzypu czy rumianku, zanurzyć  w nim płatki kosmetyczne lub kawałek bawełnianej chustki i przyłożyć do twarzy. Takie działania koją i dostarczają potrzebnych składników odżywczych podrażnionej skórze. 




A ty?

Jakie są Twoje sposoby na trądzik?

Podziel się z nami w komentarzu!


poniedziałek, 17 października 2016

Dlaczego lubię fantastykę?

Lubię fantastykę, szczególnie powieści z tego gatunku. Niemal nigdy się nie "męczę" czytając taką książkę lub oglądając film. Przeciwnie! Jestem wręcz pełna podziwu dla twórców tych dzieł.

Po pierwsze, aby stworzyć dobry utwór fantastyczny autor musi wymyślić interesujący i przykuwający uwagę świat przedstawiony. Sama wiem, ile czasu zabierają takie "suche" rzeczy - pozbawione akcji i zabarwienia emocjonalnego. Gdy czytam powieści jak np. "Hobbit" Tolkiena nie mogę się przestać zachwycać nad jego genialnie rozplanowanym światem przedstawionym: zaskakujące wydarzenia czy portrety psychologiczne bohaterów perfekcyjnie ze sobą współgrają i mimo opasłych dzieł takich jak "Silmarillion" czyta się je błyskawicznie, a koniec pozostawia refleksję i smutek, że skończyliśmy je zbyt szybko.

Po drugie, lubię fantastykę, ponieważ kunszt autorów pozwala im na wykreowanie historii z "drugim dnem", z ukrytym znaczeniem, które zmusza nas do refleksji. Refleksji nad własnym życiem, nad światem czy nad dzisiejszymi problemami ogólnoświatowymi. Dla zilustrowania tego argumentu przedstawię przykład książki pt. "Gra Endera" autorstwa Orsona Scotta. W powieści znajdują się refleksje nad wojnami i nieporozumieniami, które doprowadziły niemalże do zagłady jednej ze stron.

Z drugiej strony dla niektórych osób akcja tocząca się w wyimaginowanym świecie i nieistniejący naprawdę bohaterowie mogą sprawić trudność z utożsamieniem się z nimi i wkroczeniem w ich świat.

To moje dwa główne powody, dla których wprost uwielbiam czytać powieści fantastyczne.

A wy?

Z przyjemnością dowiem się dlaczego wy lubicie - albo nie - fantastykę.

sobota, 8 października 2016

Jakie preparaty stosowałam na mój TRĄDZIK? | Mój sposób na cerę problematyczną

Cześć wszystkim!

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi wrażeniami nt. leków, które stosowałam w trakcie mojej kilkuletniej walki z trądzikiem młodzieńczym oraz tymi, które stosuję teraz.

U mnie trądzik pojawił się bardzo wcześnie, bo między czwartą a piątą klasą podstawówki. Koncentrował się głównie na czole, a zmiany skórne były dosyć duże i bolące. Moja mama zauważyła, że coś złego się dzieje z moją cerą i kupiła mi lek, który sama stosowała na swoje problemy z cerą:




TORMENTIOL


SKŁAD: 100 g maści zawiera substancje czynne: wyciąg płynny z kłącza pięciornika 2g, Ichtamol 2g, Boraks 1g, tlenek cynku 20g (substancje pomocnicze: wazelina biała, lanolina, wanilina).

Preparat wydawany bez recepty.

Niestety w tamtym czasie tormentiol nie pomógł mi praktycznie w ogóle. WTEDY. Powtarzam WTEDY. Miałam wówczas bardzo przetłuszczającą się cerę, a krosty tworzyły mi się na skórze, jako zaskórniki zamknięte,  jak i pod skóra, widoczne jako małe guzki, które nie dawały się pokonać.

Jeśli zdecydujecie się na stosowanie tego leku to radzę uważać, bo ma bardzo intensywny kolor i może brudzić ubrania!







Wtedy mama zabrała mnie do dermatologa, który orzekł, że na szczęście nie jest to ciężki trądzik i przepisał mi kurację - Hascoderm w formule lipożelu oraz Zincuprin.




HASCODERM
lipożel




PRZEZNACZENIE: Preparat polecany jest do skóry tłustej, łojotokowej ze zmianami trądzikowymi, wymagającej specjalistycznej pielęgnacji kosmetycznej. Można stosować w miejscach zmian na skórze twarzy, pleców, szyi i klatki piersiowej.

SPOSÓB STOSOWANIA: Po oczyszczeniu skóry dowolnym preparatem oczyszczającym nałożyć niewielką ilość żelu w miejscu zmian trądzikowych lub przebarwień i delikatnie wmasować. Omijać okolice oczu. Stosować 2 razy dziennie. W sezonie letnim stosowanie preparatu wymaga ochrony przeciwsłonecznej. 

Lek wydawany bez recepty.


 CO OBIECUJE NAM PRODUCENT?

Zawarty w żelu kwas azelainowy:

                           - działa antybakteryjnie, przez co łagodzi zmiany trądzikowe i łojotokowe
                           - rozjaśnia przebarwienia potrądzikowe i pigmentacyjne
                           - wyrównuje koloryt skóry


Stosowałam Hascoderm ok 4-5 lat. Bardzo dobrze wysusza i minimalizuje zmiany trądzikowe oraz faktycznie rozjaśnia przebarwienia i zapobiega niejako powstawaniu blizn, ponieważ wraz z kuracją przeciwtrądzikową idzie tutaj działanie regeneracyjne. Mimo to, niestety mam niewielkie blizny na czole i policzkach z okresu stosowania hascodermu, czyli największego wysypu trądziku (szkoły podstawowej).






ZINCUPRIN


Jak wspomniałam wcześniej stosowałam również Zincuprin - cynkowy suplement diety - jako uzupełnienie kuracji przeciwtrądzikowej. 

W połączeniu z Hascodermem dawał naprawdę wspaniałe efekty!

ALE PAMIĘTAJCIE!!! : zincuprin zadziała tylko wtedy, gdy jedną z przyczyn występowania Waszego trądziku jest niski poziom cynku w organizmie!  W przeciwnym przypadku nie nastąpi poprawa kondycji waszej skóry!!! 

Kiedy poziom cynku w moim organizmie wrócił do normy, ale ja nie przestałam brać moich dawek przepisanych przez moją dermatolog, cały czas odczuwałam mdłości i nastąpił u mnie spadek ogólnego samopoczucia. Dlatego przy braniu Zincuprinu uważajcie, aby ze zbyt małego poziomu cynku w organizmie nie przejść na zbyt duży! 

Lek jest wydawany bez recepty.




Gdy zaczęłam swoją kurację zauważyłam znaczną poprawę kondycji mojej cery. 
Zestaw hascoderm+zincuprin stosowałam przez bardzo długi czas (4-5 lat). Niestety po dłuższym stosowaniu z efektu "wow" moja skóra przeszła na "takią sobie". 







ZINERYT



Podczas rutynowej wizyty u lekarza środowiskowego, lekarka, która wówczas mnie przyjmowała zainteresowała się złym stanem mojej cery i przepisała mi Zineryt.  Lek ten był w formie proszku i płynu, w którym się go rozpuszczało. Do opakowania leku dołączone było wygodne opakowanie z dozownikiem, który bardzo ułatwiał aplikację preparatu. 

Efekty?
Zineryt poprawił wygląd mojej skóry, ale nie wyeliminował całkowicie problemu trądziku. Właściwie zanim uporał się z wszystkimi zmianami skórnymi okres kuracji kończył się, a mój niedoleczony trądzik pozostawał. Niestety. 
W ten sposób miałam trzy albo cztery buteleczki (po jednej na każdą kurację, okres ważności roztworu to kilka tygodni), a mój trądzik jak był, tak pozostał.







Po etapie z Zinerytem powróciłam do Hascodermu. I tak stosowałam go niemal całe gimnazjum.
Niemal. O ile na początku w miejscu, gdzie nałożyłam preparat na skórę odczuwałam swędzenie czy (później) niewielkie szczypanie, to po dłuższym czasie moja skóra stała się bardzo wrażliwa i zamiast swędzenia odczuwałam ból, a w miejscach, gdzie wieczorem nakładałam lek, rano zauważałam zaczerwienione i podrażnione, bolące (ten efekt może być nieco wyjaskrawiony w moim przypadku, bo mam bardzo niski próg bólowy, ale warto o tym wspomnieć) plamki.








W ostatniej klasie gimnazjum odkryłam na nowo Tormentiol i, ku mojemu zdziwieniu, zdziałał cuda. Bardzo szybko goił stany zapalne, nawet te podskórne i był przy tym bardzo delikatny i nie wywoływał u mnie takich podrażnień, jak Hascoderm!
Ale uważajcie, bo ma bardzo intensywny kolor i może brudzić ubrania!

 Dlatego nie dyskredytujcie leku, nawet jeśli teraz Wam nie pomaga. Może inne czynniki uniemożliwiają mu właściwe działanie?







SUPLEMENTY DIETY


 Zaczęłam również stosować suplementy diety z wiesiołkiem, drożdżami i bratkiem. Stosuję je od roku, półtorej i jestem bardzo z nich zadowolona. Dzięki regularnemu przyjmowaniu zmiany trądzikowe zmniejszają się i występują rzadziej.  









4AKNE






Ten lek odkryłam dopiero kilka miesięcy temu, a stosuję go od jednego czy dwóch, ale już mogę stwierdzić, że jest bardzo dobry. 

Można go kupić bez recepty 


CO OBIECUJE PRODUCENT?

4AKNE:
- redukuje zmiany trądzikowe
- reguluje wydzielanie sebum
- zapewnia gładką, matową skórę
- przebadany dermatologicznie

DZIAŁANIE: kompleks seboregulujący - normalizuje gospodarkę wodno-lipidową, reguluje wydzielanie sebum, matuje skórę bez zatykania porów.

SKŁADNIKI: aktywny cynk, wyciąg z drożdży, kompleks roślinny (wyciąg z morszczynu, łopianu, rukwi wodnej, bluszczu, cytryny, szałwii i mydlnicy), panthenol, alantoina.



Co mogę powiedzieć o tym preparacie? Po pierwsze: bardzo lekki i delikatny, szybko się wchłania. Tak jak podaje producent na pewno bardzo fajny jako baza pod makijaż, która leczy wypryski i matuje skórę. Świetnie radzi sobie z małymi stanami zapalnymi skóry, w różnych stanach. Zauważyłam natomiast, że gorzej radzi sobie ze zmianami, które leżą w głębszych warstwach skóry. Wtedy posiłkuję się tormentiolem, który jest idealny do zadań specjalnych.








MAŚĆ ICHTIOLOWA, MAŚĆ CYNKOWA





Jeśli mój trądzik nie jest bardzo nasilony unikam stosowania mocnych leków i maści. Stosuję wtedy te dwie maści - ichtiolową i cynkową.


MAŚĆ CYNKOWA - SKŁAD
w przeliczeniu na 100g: tlenek cynku (substancja czynna) 10g, wazelina hydrofilowa. 

Maść cynkową nazwałabym raczej pastą - jest bardzo gęsta i zwarta, tak, że czasami aż trudno mi ją wycisnąć z tubki. Bardzo dobrze wysusza, dobrze się wchłania, nie brudzi ubrań.



MAŚĆ ICHTIOLOWA - SKŁAD
w przeliczeniu na 100g: sulfobituminian amonowy 10g (substancja czynna), wazelina żółta, lanonina.

Maść ichtiolowa jest bardziej płynna, ale dalej jest ona maścią. Świetnie goi oraz bardziej od cynkowej nawilża skórę i zmianę.  Niestety ma bardzo intensywny kolor i może brudzić ubrania.








Podsumowując,
w tej chwili stosuję codziennie 4AKNE i jetem bardzo zadowolona z jego działania. Gdy pojawi się na mojej skórze zmiana umiejscowiona w głębszych warstwach skóry, a 4AKNE nie daje sobie z nią rady, używam Tormentiolu. Moje leki pomocnicze (których mogę ładować ile dusza zapragnie) to maść ichtiolowa i cynkowa. Ichtiol nawilża i goi, a cynk mocno wysusza. 

Dzięki takiemu działaniu wreszcie udało mi się ujarzmić moją cerę problematyczną. Oczywiście podałam tutaj jedynie leki, które zażywałam i używałam w trakcie mojej walki z trądzikiem, pominęłam pielęgnację i inne ważne aspekty dbania o skórę. 




Mam zamiar w niedalekim czasie napisać jeszcze jeden wpis odnośnie cery problematycznej, odnośnie jej dbania. Więc jeżeli interesuje Cię ten temat koniecznie zahacz również o ten wpis!



czwartek, 29 września 2016

Historie cenne niczym bałtyckie złoto | Zofia Kossak "Bursztyny" - recenzja

Bursztyny były skarbem Prasłowian. Jantar był tak  cenny, że władcy z innych państw pożądali wręcz tych kamyczków i byli zainteresowani ich kupnem.

W książce "Bursztyny" opisane zostały dzieje Polski. Wydarzenia przełomowe lub opowiadające o chlubie naszej ojczyzny zostały owiane fikcją literacką. Te opowiadania albo raczej ich przekaz czy symbolika jest dla nas cenna. Poprzez zmyślone opowieści autorka przełamała tekst typowo naukowy i przedstawiła czasy średniowiecza w przystępnej i współczesnej formie.

Powieść ta składa się z pojedynczych opowiadań tworzących bogaty zbiór zachwycający pięknem. Opowieści pokazują nam wydarzenia historyczne napisane współczesnym nam językiem oraz doprawione szczyptą fikcji. Akcja historii toczy się na przestrzeni wieków i tym samym pokazują nam jak żyło się dawniej. Jednak uważam, że książka ta przede wszystkim uczy nas życiowej mądrości.  

środa, 7 września 2016

Czy "Mały Książę" jest wciąż aktualny?

Mimo tego, że powieść "Mały Książę" została napisana w latach 30-stych XX wieku jej popularność wcale nie maleje. Poczytność tej książki jest niepodważalna, ale to nie tę rzecz będę dzisiaj roztrząsać. Dzisiaj postanowiłam napisać felieton na temat aktualności tego tytułu.

Czy sądzę, że "Mały Książę" jest aktualny? Gdyby ktoś zadał mi takie pytanie, bez wahania odpowiedziałabym: "Tak". Dlaczego? Postaram się wam to wyjaśnić poniżej.

#1
Kiedy słyszymy o społeczeństwie powojennym nie potrafimy sobie ich wyobrazić. Wydają się obcy i "zacofani". Wydają się zupełnie inni niż My. Kiedy pierwszy raz czytałam Małego Księcia chodziłam do szkoły podstawowej i nie wiedziałam, że napisano ją - jakby nie patrzeć - dosyć dawno. Pokazuje to niesamowity kunszt i umiejętności autora. Czytając tę powieść nie ma poczucia tej wielkiej wyrwy w czasie pomiędzy czasami współczesnymi nam, a autorowi.

#2
Powieść "Mały Książę" ma charakter filozoficzny. A ja, gdy tylko słyszę hasło "filozofia" w odniesieniu do powieści Antoine’a de Saint-Exupéry’ego od razu w mojej głowie pojawia się postać Lisa. W książce wypowiada on wiele ważnych sentencji. Jedną z nich jest: "Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Zgodnie z tymi sowami powinniśmy kierować się swoim sercem i - według powiedzenia - nie oceniać książki po okładce. Aktualne? Jak najbardziej!

#3
I tutaj również pozwolę sobie przytoczyć słowa Lisa: "Decyzja oswojenia niesie ze sobą ryzyko łez". Oswojenie w sensie ukazanym w "Małym Księciu" oznacza stworzenie więzi, pokochanie. Tak więc Lis wypowiadając te słowa w pewnym sensie nas przestrzega, ostrzega: stworzenie więzi może przynieść nie tylko radość, ale również smutek. Możemy zostać zranieni, ale więzi te są warte tego poświecenia.

Uważam, że wartości ukazane w książce są bardzo ważne - szczególnie we współczesnym świecie, a sama książka jest niezwykle uniwersalna. Może ją przeczytać i dziecko, i dorosły; zależnie od etapu życia, na którym aktualnie jesteśmy możemy odkryć zupełnie inne aspekty tej powieści.

czwartek, 1 września 2016

Back to school - moje przybory szkolne

Hej, hej!

Dając sobie - i Wam - trochę oddechu od publikowania tekstów, równocześnie szaleńczo próbując uniknąć wypalenia się, postanowiłam niejako urozmaicić moją działalność na tym blogu bardziej młodzieżowymi i popularnymi tematami.

I tak oto przychodzę do Was z pierwszym wpisem opatrzonym etykietką "Back2School".
Zapraszam~




PLECAK

W tym roku mam dwa plecaki. Jeden na dni kiedy będę musiała brać więcej książek i innych bzdetów, a drugi - trochę mniejszy i bardziej  w stylu vintage.




lewy - firma Tess
prawy - firma Roomster




PIÓRNIK

Mój jest co prawda z tamtego roku, ale trzyma się (jak na coś, co używałam JA ) bardzo dobrze i poza drobnymi zabrudzeniami wygląda naprawdę świetnie! Przyznam się, że kupiłam go, ponieważ urzekł mnie jego prześliczny wzór. Jest uroczy, prawda?




Piórnik jest, ale co mam w środku?


Cienkopisy firmy Schemat
Długopisy - BIC
Ołówki - Maped




ZESZYTY

W tym roku szkolnym w zeszyty zaopatrywałam się w kilku sklepach m.in. Tesco, Biedronka oraz w okolicznym osiedlowym sklepiku.
 












ORGANIZER

Swój kupiłam w sklepie z pasmanterią jako dodatek do mojego plecaka. Kosztował ok. 20 zł. i pochodzi z firmy Tess.







PIÓRNIK Z PRZYBORAMI GEOMETRYCZNYMI

Takowy posiadam z bardzo prozaicznej przyczyny - po prostu wszystkie przybory nie zmieszczą mi się do mojego głównego piórnika. Posiadanie osobnego piórniczka na geometrię jest bardzo wygodne, w końcu nie trzeba taszczyć wszystkich linijek, kątomierzy i cyrkli przy sobie, a gdy takie rzeczy są potrzebne na lekcję wszystkie one są w jednym miejscu :)






TECZKI

W tym roku również zaopatrzyłam się w dwie teczki na materiały do lekcji, kserówki i projekty.
 






ZAKREŚLACZE

Niestety nie wiem jakiej firmy są, ale mogę powiedzieć, że są bardzo dobre ;)





I na koniec najmniejsze z moich przyborów:
Kostka papierowa biała - Interdruk
Spinacze - Yanda




Mam nadzieję, że moje pierwsze Back to school Wam się podobało :)


poniedziałek, 22 sierpnia 2016

M. Wańkowicz "Ziele na kraterze" | recenzja powieści

W swoim dziele zatytułowanym "Ziele na kraterze" Wańkowicz przedstawia losy swojej rodziny żyjącej w XXw. Podczas gdy na świecie szalała wojna, rodzina przeżywała swoje własne małe dramaty i chwile szczęścia.

Oprócz głównego nurtu czytelnik znajdzie tutaj zarysy tragicznych losów polskiej młodzieży walczącej o niepodległość ojczyzny, a także historie osób przewijających się przez życie Wańkowiczów.

Fabuła książki jest bardzo interesująca - zwłaszcza dla miłośników historii Polski XX wieku.

Według mnie minusem tej powieści były zbyt rozwinięte opisy akcji i liczne retrospekcje. Przez to książka dłużyła się i była nużąca.

Każdemu, kto ma ochotę dowiedzieć się, jak żyło się w dawnych czasach bardzo polecam tę książkę, mimo że w kilku miejscach wymaga od nas cierpliwości.

wtorek, 2 sierpnia 2016

Eutanazji mówię NIE! List otwarty do osób cierpiących.

Witaj

Jeśli natrafiłeś/aś na tej list poszukując jakiś informacji o eutanazji lub sam zastanawiasz się nad poddaniem się temu zabiegowi, bardzo proszę czytaj dalej. Kto wie, może to kilka minut, które spędzisz na czytaniu mojego listu odmienią Twoje spojrzenie na świat?

Nie wiem, dlaczego podjąłeś/aś tak drastyczną decyzję. Może zwiodło cię pochodzenie tego słowa, Eutanazja (gr. Dobra śmierć)? W rzeczywistości zabieg ten jest równy z zabójstwem czy samobójstwem! Cóż za ironia...

Zdaję sobie sprawę, że gdy ktoś pragnie eutanazji, to nie widzi dla siebie już żadnego płomyka nadziei na poprawę swojego zdrowia. Ale nigdy nie można przestawać wierzyć w cuda: nawet na choroby teraz nieuleczalne kiedyś lekarze mogą znaleźć lek! W końcu ospa kiedyś dziesiątkowała ludność, a teraz, gdy odkryto nowe medykamenty i sposoby leczenia została przez nie wyeliminowana. Poza tym jakże dynamicznie rozwijający się świat nauki nie daje wiele czasu schorzeniom, na które teraz nie ma leku. Co rusz słyszy się o coraz to nowszych lekach i technikach leczenia. Może wkrótce znajdziemy lek na raka? Albo na AIDS? Ebolę? Mukowiscydozę? Kluczem do leku i wyzdrowienia jest czas.

Najczęstszym powodem podjęcia decyzji dt. eutanazji jest strach przed bólem lub chęć ominięcia cierpienia. Takie osoby twierdzą, że nie chcą już cierpieć czy nie chcą przeżywać katusze do końca swojego życia. Lecz czy cierpienia należy się bać? W końcu to dzięki niemu możemy dostrzec barwy życia i je docenić. Będąc u kresu swojego życia człowiek patrzy na nie z dystansem, robi niejako rachunek sumienia z całego swojego pobytu na Ziemi; sumuje swoje sukcesy, porażki. W dzisiejszym świecie ból jest czymś, co jest czy "złe", czego należy się pozbyć. Ale czy na pewno?

Czy to właśnie nie ból uczy nas respektu przed Bogiem, naturą? Ból jest dobrym nauczycielem. Odkrywa przed nami samymi nasze własne słabości, wszystkie upadki, przypomina nam jak słabi i krusi jesteśmy. Uczy nas pokory. Nas, którzy jesteśmy ignorantami; którzy myślimy, że wszystko już wiemy, że wszystko już odkryliśmy.

Dokonując aktu eutanazji  zatrzymujemy funkcje życiowe człowieka. Czy to nie czyni nas cichymi zabójcami? Czymże się wówczas różnimy od psychopatów, seryjnych morderców? W końcu i tu, i tu zabija się z zimną krwią.

Chciałabym, abyś do końca był/a człowiekiem kroczącym z wysoko podniesioną głową.

Rozumiem, że strach przed bólem i samą chorobą powoduje niejako splątanie umysłu: człowiek nie zawsze jest w stanie prawidłowo określić sytuację.

Pamiętaj, że zawsze masz wybór.

Musisz tylko mieć odwagę go dokonać.

niedziela, 24 lipca 2016

Czy znieczulica jest już chorobą społeczną?

Dobroć wpisana jest w serce każdego człowieka, niezależnie od pochodzenia, wiary czy poglądów. Niestety w dzisiejszych czasach tak ważne cechy jak współczucie i empatia miesza się z błotem. Ba! Nie tylko teraz! Tzw. znieczulica występowała także we wcześniejszych czasach. Problem leży w tym, że dzisiaj wybuchła jej prawdziwa pandemia! Odpornych na skażenie jest niewielu...

Moim zdaniem tzw. znieczulica jest chorobą występującą w naszym społeczeństwie. W dzisiejszej pracy przygotowałam dwie sytuacje, które rozpatrzyłam z dwóch stron: negatywnej - potwierdzającej niestety moją hipotezę oraz pozytywnej - czyli próby stwierdzenia, że ludzie nie są aż tacy źli...

Mój pierwszy argument "za" mieści się w historii przedstawionej w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Przecież przed przybyciem tego łaskawego człowieka okaleczonego i okradzionego Żyda minęli kapłan i lewita. Pomimo powinności udzielenia pomocy ci minęli go, nie zauważając - czy raczej nie chcąc zauważyć - jego cierpienia.

Z drugiej strony Samarytanin jednak mu pomógł, nie zważając na jego pochodzenie - warto podkreślić tutaj, że Żydzi oraz Samarytanie byli raczej negatywnie do siebie nastawieni z powodu wojen religijnych toczonych w tamtych czasach. Łaskawy opatrzył go drogimi olejami i zapłacił za jego opiekę. To pokazuje, że mimo dzielących nas różnic zawsze należy reagować na zło wyrządzone bliźniemu.

Mój drugi argument "za" już dotyka naszego codziennego życia. Nie jesteśmy już dwa tysiące lat temu, tylko w naszym szarym codziennym świecie. Ile razy przechodząc ulicą minąłeś obojętnie żebraka albo wolontariusza z puszką? Ile razy ktoś zapukał do twoich drzwi prosząc nawet o kilka złotych? Nasz świat jest zupełnie nieczuły na ból innych. "To nie moja sprawa". "Ale mnie to nie dotyczy". Tak, dokładnie. Tylko pamiętaj, że los również kołem się toczy. Kiedyś to ty możesz być na ich miejscu.

Natomiast patrząc szerzej wiele osób udziela się w akcjach charytatywnych. Jerzy Owsiak prowadzi swoją Orkiestrę zbierając pieniądze na zakup różnego rodzaju sprzętów medycznych ratujących życie! Ewa Błaszczyk założyła i prowadzi Klinikę Budzik. Anna Dymna pomaga osobom niepełnosprawnym. Również działalność wolontariuszy z Caritas czy innych organizacji dobroczynnych takich jak unicef czy Polski Czerwony Krzyż. Takie instytucje naprawdę przywracają wiarę w ludzkość.

Reasumując, znieczulica jest coraz częściej spotykaną "chorobą", ale pomimo prawdziwej epidemii ostali się jeszcze współczujący ludzie - współcześni Samarytanie.



poniedziałek, 18 lipca 2016

Współczesny Tartuffe -- Molierowski "Świętoszek"

My - ludzie XXIw. - często myślimy, że wiele zachowań, problemów, przypadków zaczęło występować dopiero w naszych czasach. Otóż nic bardziej mylnego! Dzieła literackie, które powstały na przestrzeni wieków doskonale obrazują, że - zgodnie z powiedzeniem - historia lubi się powtarzać. Na przykład czytając dzieła antyczne - pochodzące przecież ze starożytności! - łatwo utożsamiamy się z bohaterami - ich problemy i rozterki nie są nam obce.

Jednym z przykładów nie obcego nam problemu jest historia, przedstawiona w komedii Moliera "Świętoszek". Dwulicowy Tartuffe omamia rodzinę swoją fałszywą pobożnością. Udaje on wiecznie umartwiającego się ascetę, tymczasem gdy pan domu nie jadał syto zakrapiane posiłki i zabiegał o względy Elmiry - żony jego chlebodawcy.

Gdy przeczytałam tą książkę nasunęła mi się myśl: "Kim mógłby być współczesny Tartuffe?". Otóż możemy go spotkać w wielu miejscach...

1.Ile razy powtórzyła się już ta sytuacja? Podczas wszystkich oficjalnych wypowiedzi w czasie kampanii politycy akcentują swoją prawdomówność, uczciwość, prawość... Natomiast po wyborach słowa te niestety nie znajdują odzwierciedlenia.

2.W wielu z pozoru ułożonych i perfekcyjnych domach występuje przemoc? Z zewnątrz idealna rodzina: kochający ojciec i troskliwa matka, a za zamkniętymi drzwiami diabły w ludzkiej skórze.

3.Wiele razy o tym słyszałam oraz sama byłym świadkiem tego zachowania "Świętoszków". Wyobraźmy sobie, że właśnie rozmawiamy z kolegami z pracy w czasie przerwy. Zostaje wymienionych kilka słów krytyki wobec szefa. Współczesny Tartuffe przytakuje, ale po skończonej rozmowie puka w drzwi pracodawcy i donosi na kolegów, prezentując oczywiście odmienne zdanie, niż to, które przedstawił w towarzystwie.

To tylko kilka przykładów "Współczesnego "Tartuffe'a".

Niestety wraz z upływem lat liczba Świętoszków wcale nie maleje. Może czasy się zmieniły, ale hipokryzja - jak była, tak jest.





Hej!

To mój pierwszy właściwy wpis na moim blogu :)

Spodobał Ci się?

A może znalazłeś w nim wiele mankamentów, które doprowadzały Cię do wrzenia podczas czytania?
Koniecznie mi o tym napisz w komentarzu pod spodem!

Beata :-)

środa, 13 lipca 2016

Pierwszy... Organizacja bloga!

Cześć!

Dzisiaj chcę przybliżyć wam sposób funkcjonowania mojego bloga. Całą notatkę podzieliłam na kilka akapitów, opatrzonych tytułem/rozwiązywanym problemem, tak, aby można było łatwo znaleźć odpowiednie informacje :)


1. WPISY
Tym razem postawiłam sobie żelazną zasadę: "Przynajmniej jeden wpis na blogu na miesiąc" - ale nie martwcie się to jest minimum jakie będzie się tutaj pojawiało - i mam nadzieję wytrwać w tym postanowieniu. Mam nadzieję, że nie wypalę się po kilku notatkach i pomimo braku czasu uda mi się sklecić Wam tutaj kilka zdań.


2. O MNIE
Zwykle w takim pierwszym wpisie umieszczałam krótką notatkę o mnie: czym się interesuję, co lubię robić itp. Na tym blogu natomiast odsyłam was do zakładki "O mnie". Stwierdziłam, że taka osobna podstrona będzie o wiele wygodniejsza od takiego opisu we wpisie, który wnet gdzieś-tam nam utonie w (mam nadzieję) morzu notatek. O wiele wygodniej jest przecież kliknięcie zakładeczki niż jechanie na sam dół, żeby znaleźć coś takiego. Odsyłam Was zatem do zakładki u góry "O mnie" C:


3. PRYWATNOŚĆ
Prace publikowane tutaj, które nie posiadają linku strony, na której daną rzecz znalazłam, są napisane przeze mnie. Nie zgadzam się na ich kopiowanie na inne strony bez kontaktu ze mną oraz opatrzenia pracy adresem źródła - adresem mojego bloga.


To tyle ze wstępnych informacji na moim blogu :)